poniedziałek, 30 grudnia 2013

Samotność w Tokio 2


- Chociaż tak będą przy mnie- szepnąłem do siebie, opróżniając do końca walizkę. Schowałem obie torby na dno szafy i wstałem by pójść do salonu. Byłem już przy drzwiach kiedy moją uwagę przyciągnął leżący na krześle mundurek. Spodnie w niebiesko-szarą kratę, krawat w tym samym wzorze, biała koszula i niebieska marynarka z białymi krawędziami przy kołnierzu.  Skrzywiłem się na wyobrażenie siebie w czymś takim. ~W życiu nie oddam moich rurek!!!~ pomyślałem i wyszedłem z pokoju. Poszedłem do salonu ale tam nikogo nie było, zajrzałem do pokoju którego drzwi były naprzeciwko moich. Rodzice spali w najlepsze więc skierowałem swoje kroki do pomieszczenia w który powinna być kuchnia, po drodze rozmyślając dlaczego już śpią, ale trafiłem na łazienkę. Ruszyłem do drzwi po drugiej stronie korytarza i w końcu trafiłem na upragnioną kuchnię. Zapaliłem światło i spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Była czwarta nad ranem. ~Nic dziwnego że już się położyli~ przebiegło mi przez myśl. Zajrzałem do lodówki, wyciągnąłem ser i zrobiłem sobie na szybko kanapkę, nalałem soku i wróciłem do pokoju. Postawiłem szklankę na szafce nocnej i podszedłem do laptopa. Leciała akurat piosenka Tokio Hotel- Geh. Nigdy nikomu się do tego nie przyznałem, nie licząc oczywiście Emi i chłopaków, ale uwielbiam ten zespół. Słucham ich od trzynastego roku życia, to już pięć lat a o mojej małej słabości do wokalu Bill'a wiedzą tylko trzy osoby.
Chwyciłem urządzenie w dłonie i usiadłem opierając się o wezgłowie łóżka. Włączyłem YouTube'a i puściłem playlistę z moimi ulubionymi utworami. Po kolei leciały między innymi takie utwory jak Pledge zespołu The Gazette, Crucify my love- X Japan czy ~i tu kolejna moja słabość~ wszystkie części Młodych Wilków Verby. Słuchając którejś z kolei piosenki, zatopiłem się w myślach o tym co było a już nigdy nie wróci. Wspominałem wszystko i wszystkich, nawet tych którzy w niesamowicie irytujący sposób uprzykrzali mi życie. Myśli kotłujące się w mojej głowie nie pozwoliły mi zasnąć. Zanim się obejrzałem była już szósta nad ranem. Za godzinę miał zadzwonić budzik, przeklęta rzecz która wyznaczała godzinę mojej zguby. Wyłączyłem laptopa i ruszyłem do łazienki po drodze zabierając z szafy spodnie i część mundurka z krzesła. Jak już wcześniej wspominałem, nie zamierzam zrezygnować z moich rurek na rzecz czegoś co przypomina worek w kratkę. Postanowiłem wziąć długą, odprężającą kąpiel z mnóstwem bąbelków. Godzinę później byłem w pełni gotowy. Nastawiłem wodę na herbatę i zacząłem robić śniadanie. Kiedy stawiałem talerz z kanapkami i kubki z gorącym płynem do pomieszczenia weszli rodzice. Uśmiechnąłem się do nich szeroko widząc wymalowane na ich zaspanych twarzach przerażenie.
- W tutejszej szkole obowiązuje pełny mundurek- usiadł przy stole i upił łyk gorącego napoju- i całkowity zakaz makijażu, w szczególności przez chłopców.
- Nie zamierzam nosić tej szmaty w kratkę, którą jakiś idiota a konkretniej dyrektor nazwał spodniami- rzuciłem i wstałem od stołu. Spojrzałem na ojca którego wzrok rzucał gromami. ~Ups, chyba przegiąłem... Zaraz zacznie się wydzierać a nie ma jeszcze siódmej.. Pobiłem swój życiowy rekord!!! Czas wiać...~ Szybko go wyminąłem i poszedłem do pokoju po mój ukochany odtwarzacz mp3. Włożyłem słuchawki w uszy i ruszyłem do drzwi z zamiarem opuszczenia "domu" kiedy silna dłoń taty złapała mnie za ramię. Wyciągając z uszu słuchawki, obróciłem się w jego stronę i spojrzałem pytająco.
- Nie chcesz wiedzieć gdzie chodzisz do szkoły?
- W sumie czemu nie, wolałbym się nie zgubić pierwszego dnia.
- Idź zmyć chociaż ten makijaż, ja w tym czasie się ubiorę i cię odwiozę- rzucił w moją stronę i poszedł do sypialni.
- Zapomnij- szepnąłem i usiadłem na krześle w kuchni obok mamy.
- Słyszałam- spojrzała na mnie z naganą wymalowaną na twarzy jednak jej oczy zaiskrzyły się z rozbawienia. Zwróciłem moje jakże niewinne oblicze w jej stronę i wyszczerzyłem.
- Kochanie- zaczęła ciepłym głosem- wiem że to dla ciebie trudne ale może chociaż na początku nie rób sobie pod górkę w nowej szkole. W Polsce miałeś problemy przez swój wygląd, może chociaż tutaj spróbuj się przystosować.
- Nie zmienię się tylko dlatego że takie są powszechne wymogi. Jeżeli mają mnie zaakceptować to takim jakim jestem, a nie takim jakim oni chcą żebym był. Muszą poznać moje prawdziwe ja, to które jest tutaj i tutaj- wskazałem palcem na swoje serce i głowę- a nie wykreowanego pod publikę oszusta.- Urwałem i utkwiłem wzrok w jej szarych oczach- Nie karz mi udawać- szepnąłem i spuściłem wzrok. Wiedziałem że w tym momencie była moja.
- Dobrze kochanie, tylko uważaj na siebie- wbiła we mnie proszące spojrzenie- nadal nie mogę zapomnieć o tym co się działo kiedy poszedłeś do liceum.
- Mamo, nie martw się.- Wstając, pocałowałem ją w czoło- dam sobie radę.- Puściłem jej oczko i podszedłem do lodówki po sok. Pomiędzy nami na parę minut zapanowała cisza, którą przerwał głos ojca.
- Miałeś pozbyć się tego świństwa z oczu, no chyba że chcesz znowu oberwać jak w pierwszej lasie- rzucił poddenerwowany ale w jego oczach było widać troskę i strach, strach że znowu będzie musiał mnie odwiedzać  na szpitalnym oddziale.
-Jak już mówiłem mamie, nic mi nie będzie.- rzuciłem okiem na zegarek i dodałem- chodźmy już bo nie zdążę na zajęcia.
- Jak chcesz- zabrał kluczyki i wskazał ruchem głowy drzwi.
- Od kiedy mamy samochód?- zapytałem wychodząc.
- Od wczoraj, podrzucili mi go z pracy kiedy spałeś.
Resztę drogi do auta  pokonaliśmy w ciszy. Jadąc na tylnym siedzeniu pogrążyłem się w myślach. Miałem nadzieję że faktycznie wszystko będzie dobrze, że dam sobie radę.  Gdzieś w głębi serca myślałem o nieuniknionej przyszłości która mnie czekała w obcym świecie. Każdy mijany budynek mówił mi że godzina zero zbliża się wielkimi krokami. Bałem się jej ale wiedziałem że muszę im stawić czoła, że nie mogę się poddać. Przez myśl przeszło mi nawet że może powinienem był zrezygnować z makijażu ale całe szczęście tego nie zrobiłem, nie ukryłem tego jaki jestem na prawdę.
-Jesteśmy na miejscu- głos taty uwolnił mnie od prowadzących wojnę w mojej głowie myśli- idź najpierw do dyrektora, da ci plan zajęć. Jego biuro jest na drugim piętrze.- Wysiadłem i skierowałem kroki w stronę majestatycznie wyglądającego budynku szkoły. Podziwiając niesamowitą, japońską architekturę doszedłem do bramy kiedy usłyszałem jak tata krzyczy żebym na siebie uważał. Posłałem mu szeroki aczkolwiek wymuszony uśmiech i przekroczyłem bramę, zaczynając kolejny już nowy etap mojego życia.

---------------------------------------------------------------------------------------

Znowu muszę was przeprosić za długość rozdziału :( 
Miło zobaczyć że wśród komentujących jest ktoś z mojego fandomu :)
Mam nadzieję że spodobał się wam odcinek :)

Pozdrawiam cieplutko

Dorcik

piątek, 20 grudnia 2013

Przepraszam

    Wybaczcie że nie dodałam jeszcze drugiej części ale nie mam chwilowo internetu :( zapomniałam zapłacić rachunek... W poniedziałek powinno już być wszystko ok więc najpóźniej  w środę albo czwartek powinnam dodać kolejną część ;)

Pozdrawiam cieplutko

Dorcik

środa, 4 grudnia 2013

Samotność w Tokio 1


Na miejsce dotarliśmy jakieś dwadzieścia godzin później. Zmęczony wysiadłem z samolotu i razem z rodzicami wszedłem na zatłoczone lotnisko. Wokół kręciło się wielu Azjatów. Jedni  żegnali się ze swoimi bliskimi, inni czekali na powrót bliskich im osób. A w tym wszystkim byłem ja. Cholernie bałem się zrobić krok na przód by podążyć za oddalającymi się rodzicami. 
- Stary, weź się w garść! To przecież to nic wielkiego, jesteś tylko w mieście którego nie znasz. Potraktuj to jako spełnienie marzeń. Przecież zawsze chciałeś tu przyjechać.- szeptałem do siebie, stawiając kolejne, niepewne kroki w kierunku wyjścia z lotniska.
~  Udało się, jestem na zewnątrz~ uśmiechnąłem się do siebie ~ tylko gdzie są moi rodzice??
Moje rozmyślania przerwał głos mamy.
- Sejen, synku chodź bo się zgubisz- powiedziała troskliwie i ciepło uśmiechnęła. Ruszyłem w kierunku taksówki do której właśnie wsiadała mama.  Podałem swój bagaż taksówkarzowi i zająłem miejsce obok mamy, tata jechał z przodu bo jako jedyny bardzo dobrze znał japoński. Przynajmniej tak myślał. Jeszcze w domu powiedział że uczy się go od trzech lat, bo wiedział że dostanie przeniesienie. Jak się okazało moja mama też o tym wiedziała, tylko mnie zapomnieli o tym uprzedzić. 
Drogę do „domu” pokonałem ze słuchawkami w uszach i wzrokiem wklejonym w szybę, podziwiałem to miasto i jednocześnie się go bałem. Nie znałem tu niczego i nikogo. Jedyną myślą która mnie pocieszała było to że w końcu  mam szansę poznać japońską kulturę. To od zawsze była moja pasja.
Po pół godzinie udało nam się dojechać pod blok w którym firma ojca wynajęła nam mieszkanie. Blok był zadbany. Tynk został pomalowany w odcieniach zieleni i fioletu. Od razu mi się spodobał. Wysiadłem i podszedłem do tyłu samochodu.
- Arigatō gozaimashita* – szepnąłem odbierając walizkę od kierowcy.
- Dōitashimashite** – odparł starszy mężczyzna obdarzając mnie ciepłym uśmiechem i wsiadł do samochodu by odjechać. Spojrzałem na rodziców i się wyszczerzyłem. Nigdy im nie mówiłem że na własną rękę uczę się japońskiego od czterech lat. 
- No co tak patrzycie?? Chodźmy już do domu. 
Ruszyłem w kierunku klatki jednak nie słysząc za sobą kroków zrezygnowany odwróciłem się w ich stronę. 
- Chcecie to sobie tutaj stójcie ale dajcie mi klucze i powiedzcie który numer mieszkania – powiedziałem już lekko zirytowany.
- Mariusz, rusz się- chociaż ona się ogarnęła – idziemy do domu. – Tata na nią spojrzał i ruszył w kierunku bloku.
- No nareszcie, już myślałem że będą tu tak stać do końca życia – szepnąłem do siebie i wszedłem do budynku. Klatka była schludna, pomalowana na zielono. ~Mam dziwne wrażenie że przestanę lubić zielony~ pomyślałem i ruszyłem do windy. Wjechaliśmy na ósme piętro na którym były dwa mieszkania. Podeszliśmy pod drzwi z numerem 17. Tata otworzył drzwi byśmy mogli wejść do naszego nowego królestwa. 
- Który pokój jest mój??
- Po prawej stronie - powiedział tata i poszedł na wprost do salonu. Wszedłem do pokoju i postawiłam walizki na podłodze. Rozejrzałem się ~trzeba będzie wszystko tu zmienić~ pomyślałem i ruszyłam do okna z którego w oddali widać pobliski park. Spojrzałem na ściany w kolorze beżu i westchnąłem cierpiętniczo, ten kolor koniecznie trzeba zmienić.
- Mamo!!!- wydarłem się na całe gardło.
- Co się stało??- zapytała za salonu.
- Idziemy na zakupy, muszę przemalować pokój!- w odpowiedzi usłyszałem tylko ciche westchnięcie i słowa taty - Jak pomaluje pokój na czarno to go zabiję!!!- na które się roześmiałem. 
- Może cały pokój nie ale jedna ściana na pewno będzie czarna - powiedziałem do siebie i opadłem na łóżko- ale najpierw sen- szepnąłem i zasnąłem. Obudził mnie tata dwie godziny później kiedy usiadł na łóżku.
- Sejen, musimy porozmawiać- spojrzałem na niego zaspanym, pytającym wzrokiem- jutro idziesz do szkoły ~ja się przesłyszałem czy jak? Jakie do szkoły, przecież dopiero co skończyłem drugą klasę... Miałem nadzieję że karze mi iść dopiero we wrześniu...~ Tutaj jest inny system i to właśnie dlatego musisz do niej pójść.
- Wiem jaki tutaj jest system tato ale miałem nadzieję że mi odpuścicie i będę mógł iść do szkoły dopiero we wrześniu.
-Niestety synku- wstał i już chciał wyjść kiedy nagle się do mnie odwrócił i zapytał - Skąd wiesz cokolwiek o Japonii??
- Tak często się widujemy że nawet nie wiecie, że uczę się japońskiego i fascynuję Japonią od czterech lat- tak jak myślałem, powiedział tylko ciche "aha" i wyszedł. Gdybym się ciął pewnie też by tak zareagował. Wstałem z łóżka i podszedłem do wielkiej szafy która stoi naprzeciw. Po drodze złapałem walizkę z ubraniami i rzuciłem pod mebel. 
- Czas się rozpakować- chwyciłam swojego laptopa i włączyłam ulubioną playlistę. Po pokoju rozniosła się  melodia "Crying Rain" zespołu Girugamesh. Wraz z pierwszymi słowami wyśpiewanymi przez Satishi'eho po moim policzku popłynęła samotna łza. Nie wiem dlaczego ale zawsze odkąd pamiętam, płakałem przy tej piosence. Otarłem zagubioną kropelkę z policzka i zacząłem rozpakowywanie. Wszystko dokładnie poukładałem  i zabrałem za drugą walizkę. Na samym wierzchu leżały dwie ramki ze zdjęciami. Na jednym byłam ja z Emi, na drugim byliśmy we czworo, ja, Emi, Michał i Daniel. Uśmiechnąłem się na ich widok, złapałem w dłonie i podszedłem do szafki stojącej obok łóżka. Postawiłem zdjęcia i wróciłem do rozpakowywania .

-------------------------------------------------------------------------------
Arigatō gozaimashita - dziękuję bardzo
Dōitashimashite- nie ma za co

To dopiero pierwszy odcinek ale mam nadzieję że znajdę pod nim jakieś komentarze :)
Wiem że mało ale nie miałam czasu żeby więcej napisać :(

Pozdrawiam cieplutko

Dorcik