poniedziałek, 10 marca 2014

Samotność w Tokio 3

    Wszystko działo się tak jak przypuszczałem. Kiedy tylko minąłem ciężką, żelazną bramę w moją stronę zwróciło się kilkadziesiąt par oczu, które mierzyły mnie od czubka głowy po koniuszki palców u stóp. Nie  mogąc znieść tych wszystkich ciekawskich spojrzeń, uśmiechnąłem się tylko delikatnie i ze spuszczoną głową ruszyłem w stronę głównego wejścia do gmachu szkoły. Kiedy tylko minąłem drzwi, wypuściłem ze światem powietrze i swoje kroki skierowałem na drugie piętro. Szkoła od wewnątrz znacznie się różniła od zewnętrznego, przepełnionego historią wyglądu. Urządzona była w nowoczesnym i pełnym przepychu stylu. Zamiast ławek na korytarzach stały skórzane, czarne sofy. ~Wiem że to szkoła prywatna no ale bez przesady... Ludzie to jest szkoła a nie hotel...~ Na ścianach wisiały futurystyczne obrazy a z sufitu zwisały ozdobne żyrandole. Niesamowite i jednocześnie przerażające miejsce.
Dotarłem na drugie piętro i skierowałem swoje kroki do pokoju naprzeciw schodów, na drzwiach którego widniała złota tabliczka z czarnym napisem "sekretariat". Zapukałem i wszedłem do środka. Rozejrzałem i spostrzegłem że to pomieszczenie znacznie różni się od bogatego wystroju korytarzy. Wszystko tutaj przypominało dawno minione czasy. Wszędzie pełno antyków, obrazów znanych malarzy i waz z dynastii Ming czy jak jej tam. Zwróciłem wzrok na środek pokoju, moje spojrzenie spoczęło na siedzącej przy biurku drobnej kobiecie o ciepłych oczach i szerokim uśmiechu.
- Dzień dobry, jestem nowym uczniem. Mam na imię Se...
- Wiem kim jesteś chłopcze, usiądź proszę- wskazała mi miejsce naprzeciw siebie.
- Dyrektora dzisiaj nie ma ale prosił żebym ci wszystko wyjaśniła- zaczęła swój monolog. Patrzyłem na nią lekko przymrużonymi oczami, odnotowując co ważniejsze nakazy i zakazy. - Jeszcze jedna a właściwie dwie zasady. W szkole obowiązuje pełny mundurek i kategoryczny zakaz malowania się. To twój pierwszy dzień więc nawet nauczyciel literatury ci odpuści ale od jutra musisz wyglądać tak jak inni uczniowie.- Poszperała chwilę w szufladzie, wyciągnęła jakąś kartkę i podała mi ją.- To twój plan zajęć. A teraz leć już na zajęcia.
Wstałem, skłoniłem się delikatnie mówiąc "dziękuję" i opuściłem sekretariat. Spojrzałem na kartkę, moją pierwszą lekcją miała być historia. Ruszyłem w stronę klasy z numerem piętnaście, oparłem się o ścianę przy drzwiach i czekałem. Kilka minut później zaczęła się zbierać moja klasa. Wszyscy byli IDENTYCZNI, żadnego z nich nie wyróżniał żaden, choćby najmniejszy szczegół. Jedna wielka, granatowa plama. Patrzyli na mnie jak na UFO. Rozumiem że wyglądam inaczej no ale bez przesady.
- Powinnaś mieć spódniczkę- szepnęła jedna z dziewczyn kiedy mnie mijała, wchodząc do klasy.
Szczęka opadła mi do samej podłogi a oczy wylazły na wierzch... No bo niby gdzie ja przypominam dziewczynę?! To prawda, maluję się ale po za tym to wyglądam jak facet... No prawie.
- Ale ja jest... - i znowu ktoś mi przerwał. W tej szkole pracownicy mają chyba jakieś skrzywienie...
- Ty jesteś ten nowy tak?!- powiedział pan Nakamura, starszy, lekko siwiejący mężczyzna o miłym uśmiechu - Zaczekaj tu chwilkę, zaraz cię zawołam.
Skinąłem lekko i z powrotem oparłem o ścianę. Sensei wszedł do klasy i zaczął coś mówić, po chwili drzwi się uchyliły. Złapałem za klamkę i  wszedłem do poszczy lwa. Rozejrzałem się po klasie, moją uwagę przykuła zielonowłosa dziewczyna, której jakimś cudem wcześniej nie zauważyłem. Jako jedyna wyróżniała się na tle klasy.
- To jest wasz nowy kolega Sejen - dobiegł mnie monotonny głos nauczyciela, zwrócił zmęczoną twarz ku mnie i powiedział - siadaj koło Eri.
Przeleciałem wzrokiem po sali, jedyne wolne miejsce było koło zielonowłosej więc podszedłem do ławki i usiadłem. Spojrzała na mnie a ja zaniemówiłem... Miała czerwone soczewki! ~Kocham cię dziewczyno~
- Jestem Eri - rxuciła i uśmiechnęła delikatnie.
- Sejen - ~Ta szkoła chyba nie będzie aż taka zła xD~ przebiegło mi przez myśl a na mojej twarzy rozkwitł szeroki uśmiech.
Do końca lekcji nie odzywaliśmy się do siebie, oboje przysypialiśmy bo sensei opowiadał o jakimś tam okresie. Z każdym kolejnym zdaniem wypowiedzianym przez pana Nakamurę moja głowa opadała coraz niżej. Aż w końcu BUM! przyrżnąłem w ławkę czołem. Cała klasa na mnie spojrzała a potem wybuchła gromkim śmiechem.
- Skoro tak cię to nudzi, przypuszczam że wiesz wszystko na temat Okresu Taishō i jesteś w stanie napisać na jutro szczegółowe opracowanie.
- Tak sensei - powiedziałem cicho i tym razem moja głowa opadła na ławkę w geście rezygnacji. Poczułem dłoń na ramieniu.
- Pomogę ci - szepnęła Eri.
- Nie panno Seo, pan - urwał i spojrzał na listę uczniów, przez chwile próbował przeczytać moje nazwisko ale coś marnie mu to szło więc sobie odpuścił - Sejen sam napisze tą pracę. Żebyś nie mogła mu pomóc, przygotujesz na jutro lekcje o Okresie Shōwa.
~Pięknie, jeszcze jej się oberwało.~ Spojrzałem na nią a ona tylko wzruszyła ramionami i uśmiechnęła.
Ten dzień minął dosyć spokojnie, nie licząc oczywiście referatu. Po ostatniej lekcji uzgodniłem z Eri że jednak pomoże mi z tą pracą bo jak ona to powiedziała " Wiem wszystko na temat historii Japonii ". Do mojego domu dotarliśmy jakieś dwie godziny później. Najpierw pojechaliśmy do biblioteki po jakieś książki a później zapomniałem gdzie mieszkam ~No co?! Mieszkam tu od wczoraj!~. Musiałem zadzwonić do taty żeby się dowiedzieć na jakiej ulicy jest nasz budynek, później poszło już całkiem gładko. Po za tym że jakaś staruszka zwyzywała nas bo nie ustąpiliśmy jej miejsca w autobusie.
Weszliśmy do domu i udaliśmy się do mojego pokoju, po drodze mijając kuchnię z której wyjrzała mama. Spojrzała na mnie wzrokiem typu " Dlaczego mamy kosmitę w domu??", wzruszyłem ramionami i weszliśmy do pokoju. ~Tak czy inaczej mnie wypyta jak pójdę po coś do picia ~ pomyślałem i zamknąłem drzwi za Eri. Wskazałem jej łóżko a sam podszedłem do laptopa i włączyłem muzykę. Tym czasem wzrok czerwonookiej przyciągnęły zdjęcia na szafce nocnej. Złapała w dłonie zdjęcie Emi i przyjrzała mu uważnie.
- Ładna, to twoja dziewczyna??
- Tak ale mam wrażenie że nasz związek nie przetrwa zbyt długo na taka odległość.
- Rozumiem. A skąd ty właściwie jesteś??
- Z Polski, przeprowadziłem się tutaj dosłownie wczoraj - odparłem i przyglądałem zdjęciu, które wyciągnąłem jej z rąk. Odstawiłem je na miejsce i usiadłem.
- A to kto?? - Dobiegł mnie głos Eri która wskazywała zdjęcia chłopaków.
- To moi najlepsi przyjaciele, Michał i Daniel.
- Musi ci być ciężko, Zostawiłeś tam wszystkie bliskie osoby - szepnęła i usiadła obok.
- Może trochę ale z drugiej strony spełniło się moje największe marzenie.
- Jakie??
- Przyjechałem do miasta które zawsze chciałem odwiedzić - odparłem i zerknąłem za okno. Tak, to zdecydowanie było moje marzenie. Tylko czy warto było wszystko tracić ze względu na jedno marzenie?? Kiedyś myślałem że dzień w którym znajdę się w Tokio będzie najszczęśliwszym dniem mojego życia. Myliłem się... Bez  nich to już nie to samo życie.
- Wszystko w porządku? - dobiegł mnie zatroskany głos dziewczyny.
- Jasne - Spojrzałem na nią i wykrzywiłem wargi w próbie delikatnego uśmiechu - chcesz coś do picia?? - musiałem jak najszybciej zmienić temat w innym wypadku pogrążył bym się w myślach o przyjaciołach a to było mi w tym momencie najmniej potrzebne. Nie mogłem pozwolić by zalała mnie fala rozpaczy która narastała we mnie od momentu w którym wsiadłem do samolotu. Eri nie mogła tego zobaczyć! Była miła i nawet ją lekko polubiłem ale nie mogła poznać mnie tak naprawdę. Nie ufałem jej na tyle żeby się przed nią uzewnętrzniać i szczerze powiedziawszy miałem nadzieje że nigdy się do niej w stu procentach nie przekonam.
- Czemu nie - powiedziała cicho.
Wstałem i poszedłem do kuchni po drodze zastanawiając się czy wiem coś na temat tego całego okresu. Niby coś mi dzwoniło tylko nie bardzo wiedziałem gdzie. Gdzieś już na pewno o niej czytałem ale nie wiedziałem gdzie. podszedłem do lodówki i wyciągnąłem sok a z szafki nad zlewem porwałem dwie szklanki.
- Mamo mamy coś do przekąszenia - wydarłem się na cały głos. Nie wiem jak ta kobieta to robi ale wręcz zmaterializowała się obok mnie z paczką jakiś chrupek. Wręczyła mi je i przyjrzała mi się badawczo.
- Co to za dziewczyna?
- Koleżanka z klasy, siedzimy w jednej ławce - powiedziałem spokojnie i chciałem wyminąć rodzicielkę, niestety los postanowił zrobić mi na złość i zagrodzić drogę przeszkodą w postaci mojej ukochanej mamusi.
- A po co ona tutaj przyszła? - ~Co to jakiś wywiad środowiskowy czy co? Ale dobra niech będzie, ten jeden raz mogę być miły.~
- Przyszłą mi pomóc napisać referat z historii na jutro, mówi że jest geniuszem w tym temacie więc będę miał łatwiej, zadowolona?
- Nie do końca ale niech już będzie- odparła i wyszła z kuchni.
Zgarnąłem wcześniej odłożone na stół przysmaki i poszedłem do pokoju. Położyłem  wszystko na biurku i nalałem soku, podałem szklankę czerwonookiej i włączyłem laptopa. Podniosłem urządzenie i usiadłem na łóżku tuż obok Eri.
- To od czego zaczniemy? - zapytałem i włączyłam nowy dokument tekstowy.
- Jest to  okres w historii Japonii trwający od 30 lipca 1912 do 25 grudnia 1926, przypadający na panowanie cesarza Yoshihito... - Zaczęła swój monolog co jakiś czas popijając sok a ja zapisywałem każde wypowiedziane przez nią słowo. Pisaliśmy ten cholerny referat przez cztery godziny! To zdecydowanie za długo!
- Nareszcie koniec - szepnąłem i przetarłem twarz. - Dzięki, jesteś wielka!
- Nie ma za co. Pójdę już - wstała i złapała swoją torbę.
- Odprowadzę cię, no przynajmniej do miejsca z którego będę wiedział jak wrócić.- Kiwnęła lekko głową i wyszliśmy z mieszkania.
Po drodze gadaliśmy o mało istotnych rzeczach. Kiedy przechodziliśmy przez pobliski park, moją uwagę przyciągnęła różowa czupryna.
- Tam są moi znajomi - wskazała małą grupkę w której wyróżniały się wściekle różowe włosy - poznasz ich, chodź! - złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła we wskazanym kierunku. Zaczęła mi wszystkich po kolei przedstawiać aż dotarła do końca.
- A to jest Yuu - wskazała różowowłosego ~ To to jest chłopak?!~ Był mniej więcej starszy ode mnie o jakieś trzy może cztery lata, na sobie miał czarne rurki, kurtkę tego samego koloru przyozdobioną gdzie nie gdzie ćwiekami, białą koszulkę i czarne trampki z różowymi sznurowadłami. Jednak najbardziej uwagę przyciągały jego oczy... Miał tak niesamowicie zielone oczy że to aż bolało... W dodatku patrzyły na mnie z taką uwagą i jakby ciepłem?!  Wyglądał ciekawie... intrygująco i przede wszystkim seksownie! Dosłownie pożerałem go wzrokiem. Zauważył moje spojrzenie i delikatnie uśmiechnął a moje serce prawie że stanęło. ~Co się ze mną dzieje do jasnej cholery?!~
- Sejen, miło mi - uścisnąłem jego dłoń a po moim ciele przeszły ciarki.
- Widzę że masz kolejnego adoratora Yuu - powiedział o ile się nie mylę Ryu, wysoki, zielonooki brunet.
- Nie jestem gejem - mruknąłem a na mojej twarzy zagościł delikatny rumieniec.
Jeszcze tylko tego brakuje! Nie jestem homo a właściwie biseksualny! Nikt za żadne skarby mi tego nie wmówi a w mojej głowie wciąż przewijała się ta sama myśl ~On mnie wcale nie kręci!!!!!!~.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Tak wiem, nie było mnie bardzo długo... Przepraszam... 
Ale mam dla was w prezencie miniaturkę, za chwilkę ją przepiszę i wstawię ;)

Pozdrawiam cieplutko

Dorcik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz